Klient kupuje oczami... i nie tylko!
- Czym jest marketing sensoryczny?
- W jaki sposób oddziaływanie na poszczególne zmysły klienta może pomóc w sprzedaży?
- Czy na zmysły klienta możemy wpływać również na odległość?
Człowiek jest istotą zmysłową. Dlatego planując czy rozpoczynając proces sprzedażowy pomyślmy, jak możemy zadziałać na wszystkie zmysły potencjalnego klienta.
Zbliża się Boże Narodzenie. Wchodzimy do galerii handlowej i już od progu wita nas miły, piernikowy aromat przywołujący w pamięci słodkie chwile wspólnego dekorowania ciasteczek z mamą. Amerykańskie szlagiery Franka Sinatry i Judy Garland sprawiają, że zwalniamy i z większą uwagą oglądamy mijane wystawy. Puszysty śnieg, obsypujący zimowe buty na jednej z nich powoduje, że przypominamy sobie, jak miło skrzypiał nam śnieg pod nogami, gdy biegliśmy na górkę, ciągnąc swoje sanki. Robimy w głowie szybki przegląd szafek, by przypomnieć sobie, czy nasza rodzina ma odpowiednie buty na takie zaspy. Parę metrów dalej kelnerka z przytroczonymi anielskimi skrzydełkami serwuje komuś kawę udekorowaną kruszonką, a my myślimy, jakby to było miło móc taki przysmak zaserwować do świątecznego śniadania. Już niemal czujemy tę chrupkość i to, jak wspaniale korzenny smak współgra z mocną kawą czy kakao. Uśmiechamy się do siebie i postanawiamy kupić kilka dodatkowych rzeczy.
Większość z nas powie teraz: „Mnie to nie dotyczy! Na mnie takie rzeczy nie działają!”. Ale czy faktycznie? Czy możemy uczciwie, z ręką na sercu przyznać, że nie kupujemy pod wpływem emocji? Że wracamy do domu tylko z tymi produktami, które zapisaliśmy na liście zakupów? W końcu marketing odnoszący się do zmysłów jest stary jak sam handel, a skoro przetrwał do dziś – musi być skuteczny!
Czym jest marketing sensoryczny?
Marketing sensoryczny (zwany też marketingiem pięciu zmysłów) to takie działania, które mają wywołać określone emocje i skojarzenia oraz pożądane decyzje zakupowe u klienta dzięki oddziaływaniu na jego zmysły.
Mówimy czasem, na przykład w odniesieniu do produktów spożywczych, że kupujemy oczami. To znaczy, że choć porcję lodów czy frytek nabywamy by je zjeść, to nasze doznania wzrokowe zdecydują, czy faktycznie taki produkt kupimy. A co, jeśli przechodząc obok danego lokalu gastronomicznego, prócz widoku atrakcyjnego zdjęcia dania doleciał nas jeszcze miły aromat? Czy nie zwiększa się wtedy szansa, że zawrócimy i staniemy w kolejce do restauracji? Nawet jeśli nie byliśmy głodni!
Można powiedzieć, że im więcej zmysłów klienta zaprzęgniemy do kontaktu z naszą marką i produktem, tym większa szansa, że interes zostanie ubity.
Przeanalizujmy, jak działa marketing sensoryczny i czy można go zastosować w sprzedaży, także w sektorze Business to Business.
Wykorzystałeś swój limit bezpłatnych treści
Pozostałe 74% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników portalu. Zaloguj się, wybierz plan abonamentowy albo kup dostęp do artykułu/dokumentu.