Omni to nie multi. Jakich błędów nie popełniać w omnichannel?
Świat e-commerce ma taką ciekawą przypadłość, że z jednej strony wszyscy chcą być na czasie i wdrażać wszystkie nowe trendy, które wypływają w branży, a z drugiej często firmy nie do końca wiedzą, o co właściwie w tych trendach chodzi. W konsekwencji właściciele później dziwią się, że rzeczywistość jest inna, niż sobie założyli podchodząc do zmiany. Tak jest właśnie między innymi z wdrożeniem strategii omnichannel, które jest proste tylko na poziomie buzzwordu i pomysłu.
Definicja, która mniej więcej brzmi „omnichannel to strategia, która klienta stawia w centrum..." znalazła się już prawdopodobnie na tysiącach slajdów prezentacji biznesowych, sprzedażowych i strategicznych w organizacjach. Wyszukiwarka Google na hasło „omnichannel" zwraca 12 500 000 wyników. W zdecydowanej większości treści można podzielić na dwa rodzaje.
Te pierwsze po prostu szerzej omawiają definicję i dają kilka standardowych przykładów, które mają zobrazować właścicielom sklepów, czym w praktyce jest omnichannel (w tym chyba najbardziej wyeksploatowany „zakup w internecie, zwrot w sklepie").
Drugi typ artykułów wynika z tego, że taka powierzchowna wiedza jednak nie wystarczy. Traktują one bardziej o tym „co to właściwie jest ten omnichannel", czyli dają trochę więcej pozytywnych przykładów, trochę więcej tych negatywnych.
Koniec końców, od wprowadzenia na rynek hasła „strategia omnichannel" minęło już wiele lat, a nadal wzorcowych przykładów w polskim e-commerce jest dosłownie kilka. Co sprawia, że mimo prostoty idei, w praktyce jest tak ciężko?
Czy jest w ogóle o co „kruszyć kopię"?
Najpierw uzasadnienie biznesowe. Żeby odpowiedzieć na tak postawione pytanie, najpierw warto podzielić je na dwie osobne kwestie:
- czy firma odniesie korzyści z wdrożenia omnichannel?,
- czy klienci odniosą korzyści z wdrożenia omnichannel?
Na szczęście odpowiedź na obydwa pytania brzmi „najprawdopodobniej tak" i stoją za nią dość kuszące statystyki:
- ponad 35% klientów oczekuje kontaktu z tą samą osobą z obsługi klienta, niezależnie od kanału1,
- 71% klientów, którzy szukają informacji na smartfonie podczas zakupów stwierdza, że to istotna część ich doświadczeń zakupowych2,
- klienci kupujący omnichannelowo mają o 30% większą wartość od tych, którzy kupują jednokanałowo3,
- firmy mocno skoncentrowane na omnichannel utrzymują średnio 89% klientów, dla porównania firmy nieskoncentrowane na omnichannel tylko średnio 33%4
i wiele, naprawdę wiele innych. Podobne wnioski płynęły zresztą z raportu „Omni-commerce. Kupuję wygodnie 2019"5 przygotowanego przez Izbę Gospodarki Elektronicznej. Klienci dzisiaj traktują poszczególne kanały sprzedaży jako narzędzia we własnym procesie zakupowym – a to wyszukają produkt online, będąc w sklepie, a to przyjadą do sklepu po odbiór zamówienia internetowego, bo jest po drodze i szybciej.
Firmy, które nie dostosują się do potrzeb nowoczesnego klienta, będą miały w dłuższej perspektywie pod górkę. A biorąc pod uwagę, że nie wszystkim się to udało, a rynek oczekuje mocnych success stories, to także świetna okazja, żeby wybić się i zrobić z omnichannelu przewagę konkurencyjną.
Jakie błędy można popełnić?
W sprzedaży wielokanałowej (multichannel) chodzi głównie o... sprzedaż. Taki model funkcjonuje już od wielu lat i wybacza o wiele więcej, bo chodzi w nim tylko o to, żeby udrożnić sprzedaż produktu w jakimś kanale. Nie ma konkretnych wytycznych dotyczących spójności w zasadzie czegokolwiek.
W omnichannel chodzi o coś zupełnie innego – mianowicie doświadczenie zakupowe. Ta właśnie różnica, adresowana wprost lub na poziomie konsekwencji, powoduje, że jest tak ciężko i firmy popełniają błędy.
Wykorzystałeś swój limit bezpłatnych treści
Pozostałe 68% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników portalu. Zaloguj się, wybierz plan abonamentowy albo kup dostęp do artykułu/dokumentu.