Michael D’Arminio
Droga do sukcesu dyrektora kreatywnego w firmie Arbonne, producenta kosmetyków do pielęgnacji ciała.
Jak wygląda historia Pana kariery zawodowej?
Skończyłem studia na kierunku marketing i reklama, ze specjalizacją w psychologii. Moją pierwszą pracą tuż po studiach było stanowisko accounta w niewielkiej agencji Caterine McCall, gdzie miałem okazję pracować dla marki Mercedes-Benz. Pamiętam swoją pierwszą podróż do fabryki Mercedesa w Stuttgarcie – byłem bardzo dumny, że pracuję dla takiego klienta. Przez kilka lat pracowałem także dla innych luksusowych marek i byłem bardzo zadowolony. Uważam się za szczęściarza, ponieważ miałem naprawdę niesamowitych mentorów, ludzi, którzy pomogli ukierunkować moją karierę. Wiele się od nich nauczyłem, za co jestem niezmiernie wdzięczny.
Po kilku latach w Caterine McCall zdecydowałem się dalej rozwijać i przejść do Ogilvy i Mather. Była to ogromna zmiana, ponieważ przeniosłem się z niewielkiej agencji do globalnej korporacji, gdzie głównym klientem był American Express. To naprawdę wymagający kontrahent. Dodatkowo American Express przechodził wtedy trudny okres, ponieważ w wielu miejscach ich karty płatnicze nie były honorowane. Wynikało to z faktu, że firma naliczała 3% dodatkowej opłaty. Jako rozwiązanie tej sytuacji opracowałem program partnerski. Do współpracy zachęciłem takie marki jak Disney oraz American Airways. Mój autorski program lojalnościowy okazał się sukcesem.
Cenię sobie wyzwania, lubię zmagać się z różnymi problemami, analizować je i szukać rozwiązania, dlatego praca dla Ogilvy i Mather sprawiała mi dużo satysfakcji. Jednak w tym samym czasie byłem zaintrygowany modą. Postanowiłem zmienić swoje życie i spróbować czegoś nowego. Mój kolejny krok zawodowy ponownie stanowił kompletny przewrót – przeniosłem się z korporacji do małej, butikowej agencji reklamowej, gdzie pracowałem dla marek takich jak Donna Karan, Gap i Banana Republic oraz dla europejskich projektantów. To było zupełnie inne doświadczenie, ponieważ nie opierało się na przeprowadzaniu badań i analizie, ale na byciu kreatywnym. Muszę przyznać, że wiele tam się nauczyłem, zwłaszcza o sztuce fotografii – odpowiednim nasyceniu kolorów, prezentacji, sposobie tworzenia kadrów itd. Miałem świetne relacje z Donną Karan, więc kiedy firma postanowiła otworzyć wewnętrzny dział reklamy, zaproponowali mi pracę. Oczywiście się zgodziłem.
Wykorzystałeś swój limit bezpłatnych treści
Pozostałe 80% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników portalu. Zaloguj się, wybierz plan abonamentowy albo kup dostęp do artykułu/dokumentu.