Polscy przedsiębiorcy są bojowi... to znaczy: boją się!
- Czego boją się polscy przedsiębiorcy?
- Jak lata komunizmu oraz wczesnego kapitalizmu wpłynęły na mentalność polskich przedsiębiorców?
- Na czym polega paradoks pomagania?
W Polsce małym przedsiębiorcom, często samozatrudnionym lub mikrofirmom rodzinnym, nie jest łatwo. Nie dość, że ZUS, PIT, CIT, VAT i inne państwowe obciążenia są nadmierne, to jeszcze inne firmy nie pomagają w prowadzeniu biznesu. Nie chodzi mi tu o konkurencję, ale o nasz strach przed współpracą.
„Proszę państwa, 4 czerwca 1989 r. skończył się w Polsce komunizm” – powiedziała swego czasu Joanna Szczepkowska. Czas pokazał jednak, jak bardzo się myliła, ponieważ komunizm pozostał w naszej narodowej mentalności i reprodukuje się w kolejnych pokoleniach. Z ojca na syna i z matki na córkę przejmujemy przekonanie, że przedsiębiorca (dawniej kapitalista, prywaciarz, kułak) to w najlepszym razie oszust, kanciarz, kombinator czy wyzyskiwacz. Częściej pewnie nawet przestępca, wprost złodziej. Nie wiemy, skąd to się w nas bierze. Po prostu tak myślimy – nawet kiedy sami jesteśmy przedsiębiorcą. Wtedy uważamy się za „jedynego sprawiedliwego”. Oczywiście generalizuję. Na szczęście nie dotyczy to wszystkich, ale niestety nadal zbyt dużej grupy ludzi (co widać choćby po wynikach wyborów).
Wczesny kapitalizm i utwierdzanie błędnych przekonań
Polacy weszli w lata 90. z mentalnym bagażem. I choć było widać dużą zmianę, bo „ustawa Wilczka” uwolniła nasz potencjał ekonomiczny, to mentalnie nadal tkwiliśmy w komunie. Stąd wszystkie afery tych lat. Te większe, o których słyszeliśmy z radia i telewizji, i te mniejsze, w naszych gminach, miastach, miasteczkach, które obserwowaliśmy na własne oczy. Nagle jakiś gminny sekretarz partii wyrósł na największego przedsiębiorcę regionu. Przecież nie dorobił się uczciwie! Pewna główna księgowa w państwowym PKS-ie sprywatyzowała go za grosze. Cała kadra, która oddała swoje akcje (otrzymane w drodze prywatyzacji) za bezcen, słusznie czuła się oszukana!
Takie przypadki były w znaczącej mniejszości wśród morza ludzi, którzy chcieli uczciwie poprawić swój byt. I co z tego? To o nich się pisało i mówiło. To krzywdę wynikającą z ich działań się odczuwało. Więc znów oberwało się kapitalistom, przedsiębiorcom. Skąd ma? Na pewno ukradł.
Atak zachodnich korporacji
W którymś momencie polskim, dużym przecież rynkiem zainteresowały się zachodnie korporacje. Wśród nich pojawiły się firmy działające w nieznany dotąd w kraju nad Wisłą sposób. A wszyscy wiemy, że to, co nieznane, wzbudza strach. Zwłaszcza jeśli jest agresywne. Firmy działające w modelach multi-level marketingu oraz sprzedaży bezpośredniej zalały Polskę. Pamiętam, jak „niezależni przedsiębiorcy” naciągali moich rodziców na niesamowite garnki, do których nic nie przywiera i będą służyły do śmierci ich wnuków, odkurzacze, które jako jedyne na świecie mają unikatowy system, itd. Nie chcę oceniać jakości tych produktów. Z mojego punktu widzenia najgorszy był sposób ich sprzedaży.
Wykorzystałeś swój limit bezpłatnych treści
Pozostałe 68% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników portalu. Zaloguj się, wybierz plan abonamentowy albo kup dostęp do artykułu/dokumentu.