Przestań się bać wystąpień publicznych!
Wystąpienia publiczne są zmorą wielu osób. Śmiało można chyba zaryzykować stwierdzenie, że boimy się ich często wręcz panicznie. Jak się przygotować do prelekcji czy prezentacji, żeby zniwelować stres i zaskoczyć wszystkich świetnym wystąpieniem? O tym pisze Robert Kozak w swojej najnowszej książce, która została napisana w konwencji rozmowy trenera Gandalfa i przygotowującego się pod jego okiem do swojego wystąpienia pracownika Sama. Poniżej prezentujemy fragment tej książki.
Jak myślisz, jak powinna wyglądać struktura dobrego wystąpienia? – zapytał Gandalf.
– Zapewne tak jak każdego tekstu, wypowiedzi, rozprawki itp. – wstęp, rozwinięcie, zakończenie – odpowiedziałem.
– Co powoduje, że tak uważasz?
– Tego uczono mnie w szkole i jest to najbardziej przewidywalna i prosta dla odbiorców struktura.
– A skąd pomysł, że twoje przemówienie powinno być przewidywalne?
– Nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym – wydaje mi się, że tak się chyba robi.
– Powiedziałeś, że bardzo podobała ci się prezentacja Petera. Czy ona ma strukturę, wstęp, rozwinięcie zakończenie?
– Jak teraz pytasz, to widzę, że nie – przyznałem z zaskoczeniem.
– A jak myślisz, co sprawia, że mówcy dzisiaj najczęściej nie trzymają się tej struktury?
– Nie wiem, nic nie przychodzi mi do głowy... Żeby zaskoczyć?
– No tak, ale chodzi głównie o to wywołanie emocji. Struktura prezentacji powinna raczej wyglądać tak: na początku BUM!, czyli zrzucenie małpy, potem w środku przynajmniej jedno jakieś cudowne zaskoczenie, spowodowanie, że odbiorcy coś zrozumieją, odkryją, dostaną olśnienia, uśmieją się i na końcu znowu BUM!
– A BUM na końcu to w jakim celu? Przecież nie muszę już zrzucać małpy?
– Tym razem chodzi o to, żeby zakończyć jakimś mocnym akcentem, który pomoże na długo pozostać w pamięci odbiorców. To może być jakiś cytat, który jest poruszający albo w trafny sposób podsumowuje twoje wystąpienie. To może być jakaś historia, która zamyka klamrą przekaz – inwencja należy do mówcy. Pamiętaj, że najważniejsze są początek i koniec.
Przygotowanie i praktyka
– Dobre wystąpienie wymaga dobrego przygotowania i przećwiczenia. Większość mówców przyznaje, że każdy z nich kiedyś odczuwał ogromny stres przed publicznym występem, a potem w wyniku ćwiczeń i praktyki nauczył się tego, jak zrobić to w skuteczny sposób. Wielu z nich przestrzega jednak przed rutyną. Jak już zobaczysz, że potrafisz nawiązać kontakt z publicznością, że ludzie cię chętnie słuchają, że chłoną twoje słowa i reagują na to, co mówisz i robisz, pojawia się brak pokory i przekonanie, że sobie zawsze poradzisz.
Przychodzi w końcu taki moment, że myślisz: „jestem supermówcą” i nie muszę się przygotowywać. Doświadczeni mówcy przyznają często, że ten moment doprowadził ich do momentu, w którym wylano im na głowę kubeł zimnej wody. Nagle się okazało, że wystąpienie nie poszło tak, jakby tego chcieli. Dzieje się tak dlatego, że o ile na początku przeżywasz ogromny, paraliżujący stres, to w miarę kolejnych ćwiczeń zauważasz, że zaczynasz być skuteczny – odczuwasz przyjemność, widząc, jak widownia reaguje na twoje słowa. Niektórzy mówią nawet, że to działa na nich jak narkotyk – nie tylko wywołuje przyjemność, ale nawet uzależnia. To bardzo niebezpieczny moment, bo może powstać w twojej głowie przekonanie, że sobie poradzisz zawsze i wszędzie. Któregoś razu nie przygotujesz się, pójdziesz na żywioł i się boleśnie sparzysz.
– A ile trzeba się przygotowywać do ważnego wystąpienia? – zapytałem.
– Nie ma tutaj jakiejś uniwersalnej reguły. Wszystko zależy od osoby i sytuacji. Oczywiście pewnie na początku potrzebujesz więcej czasu, potem w miarę zdobywania praktyki będziesz potrzebował mniej czasu na przygotowanie. Ale przestrzegam – nigdy całkowicie nie rezygnuj z przygotowania, bo to może drogo kosztować. Jest oczywiście kilka zasad, o których warto pamiętać. Po pierwsze, próby przed kamerą – nagrywanie siebie.
Dzisiaj każdy w swoim smartfonie ma kamerę i nie powinien się wahać jej użyć. Próbuj różnych wersji – zacznij spokojniej, potem spróbuj, jak to będzie wyglądało, gdy dodasz maksimum ekspresji. Próbuj wersji z różną modulacją głosu, dłuższymi i krótszymi pauzami. Ćwicz zadawanie pytań, różne zwroty i techniki, o których tutaj rozmawialiśmy, próbując ich różne wersje. Im więcej wersji wypróbujesz, tym bardziej będziesz świadom swoich możliwości w stosowaniu różnych środków wyrazu. Jak dobrze wiesz, umiejętności wywoływania emocji u innych, skuteczność wywierania wpływu i budowanie relacji zależą od inteligencji emocjonalnej. Tymczasem pierwszym krokiem w rozwoju tej kompetencji jest budowanie samoświadomości.
Im lepiej zrozumiesz, jakie techniki wywoływania emocji u innych i działania na własne emocje najlepiej ci pasują, tym skuteczniej będziesz potrafił je kontrolować i ich używać.
Czas spędzony na nagrywaniu, próbach dotyczących ekspresji, czyli mowy ciała i tonu głosu, analizowaniu tego, co ci lepiej leży, będzie dużo efektywniej spędzony niż ten, który poświęcisz na przygotowywaniu treści – pisaniu punktów czy całych zdań.
Twój przekaz to przecież jedno zdanie, z którym mają wyjść twoi odbiorcy, dlatego powinieneś się skupić bardziej na tym, jak to zrobisz, niż na tym, co zrobisz, czyli na samej treści. Z tym się wiąże druga zasada. Jeżeli ćwicząc przed kamerą, wyobrazisz sobie salę, w której będziesz mówił, zwizualizujesz sobie reakcje ludzi, stosując różne wersje swojego wystąpienia, tym bardziej masz szansę wprawienia się w stan uniesienia twórczego, o którym rozmawialiśmy wcześniej. Im bardziej będziesz się czuł podniecony tym, co przygotowujesz, tym więcej pomysłów dotyczących tego, jak to powinieneś zrobić, będzie ci przychodziło do głowy i lepiej zrozumiesz, które z nagranych wersji najlepiej ci pasują. Dlatego wizualizuj sobie swój występ. Doświadczeni mówcy zwykle chcą wcześniej zobaczyć miejsce, w którym będą prowadzili swoją prezentację. Dbają o jasne określenie, czy w sali będzie nagłośnienie, a jeżeli tak, to czy mikrofon będzie trzeba trzymać w ręku, czy będzie na głowie lub w klapie marynarki.
To są ważne kwestie nie tylko dla zwizualizowania sobie wystąpienia, ale także twojego komfortu. Jeżeli używasz prezentera, pilota do zmieniania slajdów, rysujesz coś na flipcharcie albo tablecie, to nagle może ci zabraknąć rąk, jeżeli musisz jeszcze trzymać mikrofon w ręku. Mikrofon też często ujawnia trzęsącą się rękę, co zwykle nie pomaga, jeżeli się stresujesz.
– To niesamowite, że to mówisz, bo teraz sobie uświadomiłem, że moje wystąpienie, które śni mi się dzisiaj jako koszmar, wymagało trzymania mikrofonu. Czułem i widziałem, jak trzęsie mi się ręka, w której go trzymam, i to wywoływało jeszcze większy stres.
– No właśnie. Ale na to też jest metoda, której uczy się początkujących reporterów, którzy muszą nagrać tzw. stand-uper na koniec relacji lub wystąpić na żywo w telewizji. Oni też często się stresują i ręka z mikrofonem im się trzęsie. Gdy czujesz, że tak się dzieje, przyciśnij rękę z mikrofonem mocno do piersi i opanuj drżenie. Mikrofon nadal będzie zbierał dźwięk, ale twoja ręka przestanie się trząść. Popatrz sobie na reporterów, którzy wchodzą na żywo lub robią stand-upy na koniec swojego materiału. Zobacz, jak trzymają mikrofon, a zrozumiesz, o co mi chodzi. Kontynuując kwestię wizualizacji, chcę ci przytoczyć historię, którą opowiedział mi mój znajomy, który startował w konkursie na prezesa dużej spółki. Jednym z elementów konkursu było przesłuchanie przed dziewięcioma członkami rady nadzorczej firmy, które musieli przejść wszyscy zakwalifikowani do końcowego etapu kandydaci. Konwencja była taka, że nie można było mieć prezentacji multimedialnej, więc mój znajomy przygotował sobie papierową planszę do powieszenia, na której umieścił wszystko to, o czym chciał mówić podczas przesłuchania.
Wykorzystałeś swój limit bezpłatnych treści
Pozostałe 72% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników portalu. Zaloguj się, wybierz plan abonamentowy albo kup dostęp do artykułu/dokumentu.