Zapach biznesu
- Co ma wspólnego zapach z biznesem i wydawaniem pieniędzy?
- Dlaczego pachnące trampki są droższe?
- Po co komu zapach firmowy i czy ma znaczenie w walce o klienta?
Na początek krótka definicja. Aromaterapia w biznesie jest rozumiana przez autorkę niniejszego tekstu wyłącznie jako wykorzystanie naturalnych olejków eterycznych z roślin aromatycznych. Część firm używa sztucznych zapachów, które w przeważającej części zawierają szkodliwe chemikalia mogące wykazywać się toksycznością wobec skóry, błon śluzowych, a co najważniejsze – samych neuronów. Takie działania stoją w opozycji do założeń aromaterapii w biznesie. Naturalne olejk,oprócz tego że świetnie wpływają na samopoczucie i ogólny dobrostan człowieka, mają również udowodniony naukowo pozytywny wpływ na biznes. Jak ich używać, żeby zobaczyć te korzyści również w tabelach z wynikami finansowymi firmy?
Trochę nauki
Informacje zapachowe różnią się od innych wrażeń (np. wzrokowych) i trafiają bezpośrednio do układu limbicznego, odpowiedzialnego za sterowanie emocjami człowieka. Droga nerwowa prowadząca impulsy węchowe jest bardzo krótka, dlatego powonienie jest najszybciej pobudzanym zmysłem, a przy tym najstarszą formą komunikacji w przyrodzie. Ludzki mózg najczęściej reaguje na bodźce węchowe nieświadomie. Zapachy silnie oddziałują na emocje, pamięć i samopoczucie. Mogą wywołać np. tachykardię (przyspieszone bicie serca), senność, łzawienie czy mdłości. Co więcej, wszelkie doznania są bardzo często kształtowane przez zapachy, których ludzie nawet nie zauważają.
Zacznijmy od ekonomii behawioralnej, która rozwinęła się dzięki zaangażowaniu dwóch wybitnych naukowców: Daniela Kahnemana i Amosa Tversky’ego, pracujących razem nad teorią perspektywy. Kahneman w 2002 r. otrzymał za nią Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii (Tverski zmarł kilka lat wcześniej). Teoria perspektywy wyjaśnia wiele anomalii gospodarczych, czyli zachowań niezgodnych z ekonomicznie rozumianą racjonalnością. Udowadnia m.in., że ludzie działają zgodnie z zasadą „lepszy wróbel w garści niż kanarek na dachu”. Niechętnie ryzykują w sferze zysków, ale często robią to w sferze strat – aby uniknąć mniejszej straty, ryzykują poniesienie większej, np. wdają się z policjantem w dyskusję po to, by uniknąć mandatu. Badacze zauważyli też, że smutek z powodu utraty pewnej sumy pieniędzy (np. 200 zł) wydaje się być ponad dwukrotnie silniejszy niż radość z otrzymania takiej samej kwoty – jest to tzw. awersja do strat (loss aversion). Na tej podstawie wiadomo, że np. wzrost ceny może wywołać właśnie taką awersję, co przełoży się bezpośrednio na niechęć do dokonania zakupu1.
Wykorzystałeś swój limit bezpłatnych treści
Pozostałe 74% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników portalu. Zaloguj się, wybierz plan abonamentowy albo kup dostęp do artykułu/dokumentu.