Pięć sposobów na przyciągnięcie uwagi klienta
- Dlaczego reklamy telewizyjne mają często mniejszą moc niż kampanie w mediach społecznościowych?
- Jak i po co monitorować, gdzie skupia się uwaga naszych klientów?
- Na czym polega marketing partyzancki i na co uważać, wdrażając go w swojej firmie?
O tym, że żyjemy w czasach deficytu uwagi, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Każdy, kto usiłował przeczytać choćby kilka stron książki w otoczeniu nieustających powiadomień dochodzących z telefonów (obowiązkowo: prywatnego i służbowego) i telewizora atakującego głośnymi reklamami, wie, jakie to uczucie. Podobnie wygląda sytuacja w dowolnej branży – walka o uwagę klientów pomiędzy firmami toczy się nieustannie. W jaki sposób ją wygrać i skutecznie zwrócić uwagę na naszą firmę? Oto pięć sprawdzonych sposobów.
Ścinanie głowy królowej reklam, czyli marketing w social mediach
Do niedawna królową reklam była telewizja. To najczęściej poprzez to medium klienci dowiadywali się o firmie. Teoretycznie milionowe zasięgi mass mediów działają na wyobraźnię, ale powszechnie wiadomo, że połowa wydatków na reklamę to pieniądze wyrzucone w błoto. Powodem jest brak segmentacji odbiorców programów TV – każdy może usiąść przed telewizorem i zacząć oglądać. Kiedy pojawiły się social media – a szczególnie Facebook, Instagram i WhatsApp – od razu zaczęły zbierać informacje o użytkownikach. Podczas gdy ludzie przesyłają sobie zdjęcia śmiesznych kotów, serwery właścicieli mediów społecznościowych puchną od danych, dzięki którym możliwe jest niesłychanie precyzyjne dobieranie grup odbiorców naszych komunikatów marketingowych. W ten sposób 30-sekundowy spot w TV, który kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych i który obejrzy kilka milionów ludzi, ma mniejszą siłę zwracania uwagi na naszą firmę niż kosztująca dziesięć razy mniej, kilkudniowa kampania w „socjalach”, która dotrze zaledwie do kilkudziesięciu tysięcy odbiorców. Gdzie tu logika?
Tradycyjne reklamy telewizyjne obejrzy oczywiście ktoś z naszej grupy docelowej, ale zapłacimy również za wszystkich innych ludzi, którzy absolutnie nie są zainteresowani naszym produktem. Innymi słowy, w telewizji wygląda to tak: duża kwota za małą liczbę zainteresowanych i znacznie większą liczbę zirytowanych niezainteresowanych. Dość słaby interes, trzeba przyznać. W social mediach reklamę obejrzy tylko grupa, z wysokim prawdopodobieństwem zainteresowana tym, co oferujemy (celowo piszę „z wysokim prawdopodobieństwem”, ponieważ nigdy nie ma 100% pewności, że ktoś kupi – zawsze możemy mówić wyłącznie o zwiększaniu lub zmniejszaniu szansy na zakup).
Ludzie niemający nic wspólnego z naszym produktem (np. single po 50. roku życia, jeśli sprzedajemy mleko w proszku dla niemowląt) w ogóle nie zostaną wystawieni na nasz komunikat. Co ważne, zapłacimy tylko za osoby z naszej grupy docelowej, co w dobie rozsądnego gospodarowania zasobami firmy jest wysoce wskazane.
Oczywiście nie samymi mediami społecznościowymi klient żyje. Po prostu warto rozejrzeć się, która platforma przyciąga osoby, na jakich nam zależy jako klientach, i tam skupiać nasze działania przyciągające uwagę.
Podsłuchiwanie to nie grzech, czyli monitoruj uwagę klientów
Można ułatwić sobie zadanie zwrócenia na siebie uwagi, jeśli będziemy pojawiać się (oczywiście w wyważony i akceptowalny przez daną społeczność sposób, co np. wyklucza prymitywne triki reklamowe) w grupach, na forach lub w komentarzach pod wpisami albo filmami, gdzie toczą się dyskusje, w których możemy się merytorycznie wypowiedzieć. Warto po prostu monitorować, gdzie aktualnie skupia się uwaga naszych klientów.
Taki monitoring można prowadzić na dwa sposoby. Pierwszy – dla tych, którzy nie mają lub nie chcą wydawać pieniędzy, ale mają wolny czas, to osobiste sprawdzanie tak często, jak to możliwe, co się dzieje i o czym się rozmawia na rozmaitych platformach związanych z naszą branżą. Drugi sposób – dla tych, którzy mają lub chcą wydawać pieniądze, aby zyskać na czasie – to skorzystanie z usług firm zajmujących się monitorowaniem internetu pod kątem zadanego przez nas tematu, nazwy, słowa kluczowego, itp. Aktualnie, chyba najbardziej znaną, jest polski Brand24, ale takich firm jest bardzo wiele. Wystarczy wpisać w przeglądarkę frazę „firmy zajmujące się monitorowaniem internetu”.
Wykorzystałeś swój limit bezpłatnych treści
Pozostałe 65% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników portalu. Zaloguj się, wybierz plan abonamentowy albo kup dostęp do artykułu/dokumentu.