Ludzki szef, czyli mity na temat empatii
- Dlaczego niektórzy menedżerowie boją się empatii w pracy?
- Na czym powinna polegać empatia szefa?
- Jakie są popularne (i niewłaściwe) reakcje, które stosują szefowie zamiast empatii?
O znaczeniu jakości relacji w pracy nigdy nie było tak głośno jak teraz. Ważna jest nie tylko skuteczność, ale i sposób, w jaki osiąga się cel. Zaczynają o tym mówić nawet firmy, w których do tej pory targety realizowało się ludźmi, a nie z ludźmi. W ich przypadku zmianę podejścia wymusza rynek pracownika i pojawienie się na nim nowego pokolenia. Czas pokazał, że nastawienie pokolenia X do młodszych: „życie ich nauczy” nie sprawdziło się. Okazuje się, że to firmy dopasowują się do pracowników. W związku z tą sytuacją wielu szefów jest wewnętrznie rozdartych. Chcieliby być emocjonalnie bliżej swoich ludzi, jednak obawiają się, że to wpłynie na efektywność zespołu.
Z czego wynika strach przed empatią w pracy?
Trwające od ćwierć wieku badania psychologii międzykulturowej pokazują dwie centralne właściwości polskiej kultury i mentalności. To „bycie ludzkim” i podejście „jakoś to będzie”1. Bycia ludzkim wymaga się od znaczących osób, które mają władzę. W szkole od nauczycieli, w pracy od szefów. Ludzki szef to dobry człowiek, który rozumie kłopoty swoich pracowników, traktuje ich litościwie, nie pozwoli zrobić krzywdy, wybaczy niepowodzenia. Druga fraza („jakoś to będzie”) wskazuje na niską efektywność, odpuszczanie dążenia do celów, ponieważ każdy rezultat – nawet ten poniżej standardu – będzie akceptowany. W końcu „jeszcze tak nie było, żeby jakoś nie było”. We współczesnym biznesie stawia się na poszanowanie standardów, procedur, ukierunkowanie na skuteczność, efektywność i osiąganie celów. Nie można więc dziwić się, że do języka wkroczyły zwroty „nie ma zmiłuj”, „twarde reguły gry” czy „biznes to biznes”. Czy naprawdę lider ma do wyboru być skutecznym, ale zimnym, bezwzględnym i nieczułym albo współczującym i ludzkim, ale poniżej oczekiwanych standardów? Trzecią drogą jest przyjęcie postawy empatycznej. Warto jednak dobrze zrozumieć to pojęcie i odróżnić je od zgubnego współczucia, które jest pułapką prowadzącą do niemocy i bezsilności.
Czym jest szefowska empatia w miejscu pracy?
Najprościej to obecność i zrozumienie oraz odwaga do zauważania potrzeb swoich i drugiej strony, przy jednoczesnym poszukiwaniu korzystnego dla obu stron rozwiązania. Inaczej mówiąc, jest umiejętnością dostrzegania i rozumienia tego, co przeżywa inna osoba, bez zlania się z nią w jedno lub potrzeby uratowania jej z opresji2.
Empatia przyczynia się do umacniania więzi międzyludzkich w zespole, dzięki niej wzrasta poczucie tożsamości i przynależności. Tworzy przestrzeń dla współpracy i kreatywności. Czyni zespoły odporniejszymi na zawirowania i ułatwia im emocjonalnie przejść przez zmiany. Empatia ma wymiar poznawczy (widzę, słyszę, rozumiem) i emocjonalny (umiem współodczuwać). Wymagają one głębszego przyjrzenia się i rozprawienia z pewnymi mitami, które powodują, że liderzy się jej wyrzekają.
Za sprawą nowoczesnych podejść, porozumienia bez przemocy Marshalla Rosenberga3 i badań nad wstydem Brene Brown4, nastąpiło mocne oddzielenie empatii od mocniejszej emocji, czyli współczucia.
Empatia to odwaga bycia obok drugiej osoby w szczerym i otwartym kontakcie, w którym dbam o nią i o siebie jednocześnie.
Wymaga rozwijania takich umiejętności jak aktywne słuchanie, usłyszenia wartości i potrzeb schowanych w wypowiedziach rozmówcy, uwspólniania rozumienia poprzez odzwierciedlanie i parafrazowanie, zaciekawienia perspektywą drugiej osoby, przejawiającą się w zadawaniu szerokich pytań otwartych.
Wykorzystałeś swój limit bezpłatnych treści
Pozostałe 71% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników portalu. Zaloguj się, wybierz plan abonamentowy albo kup dostęp do artykułu/dokumentu.