Ekscytacja etapem testów
Rozmowa z Mariuszem Mrozem,
trenerem i przedsiębiorcą w branży fitness
HISTORIA SUKCESU
Jestem przedsiębiorcą, który od ponad 8 lat sprzedaje swoje usługi w branży fitness, buduje markę Trener Mariusz Mróz oraz tworzy agencję fitness influencerów fit elite. Uwielbiam szukać i testować nowe rozwiązania i w taki sposób rozwijać swoją firmę. Przeszedłem kilka kryzysów w biznesie i wierzę w to, że każdy kryzys prowadzi do rozwoju i wzmocnienia firmy czy osoby. Prywatnie jestem spełnionym mężem i ojcem, który akceptuje świat taki jaki jest. Nie uznaję podziału na dobro i zło, czarne czy białe, wszystko zależy od konkretnej perspektywy.
Mariusz, wchodziłeś w branżę fitness, będąc jednym z prekursorów w ogóle działań online w tej branży w Polsce. Byłeś jednym z pierwszych na tym rynku. Jakie dało ci to przewagi, a jakie nastręczało trudności?
Przewagą na pewno było to, że wtedy rynek tych usług nie był rozwinięty. Jeżeli jest się jednym z pierwszych i wchodzi się w jakąś niszę, branżę, która nie jest nasycona, jak wówczas diety i treningi online, to patrząc teraz z perspektywy tych wielu lat, cokolwiek bym tam sprzedawał, to zapewne by się sprzedało. Tego nie było w Polsce w takiej formie online, więc łatwo było coś sprzedać, coś przekazać, coś pokazać, bo mało osób to robiło. Wtedy było tam kilkanaście osób, a nie – jak obecnie – kilka tysięcy. Samo wczesne wejście dawało przewagę. Największym minusem było to, że wchodziłem do branży bez umiejętności. Byłem wtedy bardzo nieśmiały, nie potrafiłem mówić. Dlatego spotykałem się z mocnym hejtem. Pamiętam swoje pierwsze nagranie, kiedy dosłownie ciąłem co sekundę nagranie – dosłownie co sekundę, bo nie potrafiłem czegoś powiedzieć dłużej niż kilka sekund. Ktoś mi napisał komentarz, że wyliczył w moim nagraniu 80 słów „tak”. Ale trzeba było iść dalej. Wtedy było to dla mnie trudne. Początek, hejt, Internet, ktoś tam pisze, ktoś ocenia, takie były początki.
Wyprzedziłeś trochę jedno z moich pytań, że twoje filmy na początku miały więcej ocen negatywnych niż pozytywnych. Skąd mimo wszystko czerpałeś motywację do działania? Bo to wydaje się kluczem w każdym działaniu – w sprzedaży także. Skąd tak silne źródło motywacji?
Zacznę od początku. Obserwowałem inne branże, a szczególnie mocno interesowałem się branżą rozwoju osobistego. Widziałem, że osoby z tej branży nagrywają filmy na YouTube, sprzedają produkty i usługi. W fitnessie nikt wtedy nie sprzedał w taki sposób. Można więc powiedzieć, że inna branża była dla mnie pierwszą inspiracją – oni to robią, to może ja bym spróbował, bo w sumie jestem trenerem, pracuję na siłowni.
Najważniejsze w tej motywacji było chyba jednak to, że sam zmieniłem własną sylwetkę. Tym bardziej widziałem w tym sens i cel, żeby pomagać innym. Ale z drugiej strony od razu też widziałem ograniczenia mojej pracy jako trenera. Mam na myśli to, że na siłowni liczba osób jest ograniczona – to było coś nieskalowalnego. Z mojej analizy, przynajmniej wtedy, wynikało, że trudno by było zrobić z tego porządny biznes. Ograniczeniem były też godziny mojej pracy z klientami jako trenera, czyli po prostu dawania usług. Pomyślałem sobie, że chcę to robić inaczej. Chcę przetestować nowe rzeczy, a dzięki temu też pomagać jak największej liczbie osób tym, w czym jestem dobry, czyli zmianie sylwetki, nastawienia i treningach. To były początki.
Łączy nas nie tylko to, że obaj jesteśmy trenerami, choć każdy w innej branży, ale również filozofia i nastawienie chyba jest podobne, bo mówiłeś o pomaganiu ludziom. Moją misją i celem jest to, by pomagać ludziom w kwestiach zawodowych, chociażby sprzedaży. Co takiego zrobiłeś i jakie elementy w Twoich materiałach spowodowały, że zacząłeś „plusować” i że opinie się przechylały na pozytywne?
To było dość proste. To była analiza i ulepszanie. W zasadzie to jest chyba jedna z najważniejszych rzeczy i tak działam od wielu lat. Daję sobie jakiś plan na działanie, ale to jest tylko plan i przeważnie plany są takie, że coś się zmienia. Natomiast czy robię nagranie, czy coś przygotowuję, to tak naprawdę najważniejsza jest analiza i sprawdzenie reakcji ludzi, sprawdzenie rynku. Jak to idzie w sieci, wtedy widzę „A OK, piszą mi, że powiedziałem tyle razy «tak». No to co ja mogę zrobić, żeby nie mówić tego «tak»? Albo to wyciąć, albo powoli się nauczyć mówić lepiej”. Miałem taki etap, że chodziłem na zajęcia z mówienia i z dykcji. Było bardzo dużo rzeczy, które po prostu ciągle ulepszałem po to, żeby osiągnąć swój cel, czyli żeby dotrzeć i pomagać coraz większej liczbie osób i przez to też sprzedać więcej, bo to się wszystko łączy.
Wykorzystałeś swój limit bezpłatnych treści
Pozostałe 75% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników portalu. Zaloguj się, wybierz plan abonamentowy albo kup dostęp do artykułu/dokumentu.