Ej Aj, człowieku!
- W jakich zadaniach sztuczna inteligencja nie zastąpi człowieka i dlaczego?
- Jaka powinna być rola sztucznej inteligencji w procesie zarządzania?
Prace nad sztuczną inteligencją trwają od dawna i stają się coraz bardziej zaawansowane. Niemal każdego dnia można znaleźć informacje o nowych technologiach używanych w kolejnych produktach i usługach. Inteligentne lodówki czy pralki to już standard. Nasuwa się jednak pytanie: gdzie w tym wszystkim jest człowiek?
Obecność inteligentnych maszyn, które same się uczą, nikogo nie dziwi. Pamiętam, jakim przełomem w dziedzinie AI była wygrana maszyny (program nazywał się Deep Blue) z jednym z najsłynniejszych szachistów świata, Garrim Kasparowem. A działo się to ponad 20 lat temu – w 1997 r. Dzisiaj sztuczna inteligencja jest obecna w zasadzie w każdej dziedzinie życia. Wkrada się również do sprzedaży. Systemy, samodzielnie analizujące lejki sprzedażowe i oceniające potencjał klientów na podstawie ogromnych ilości danych, stają się coraz bardziej inteligentne. Aplikacje do monitorowania efektywności pracowników lub pomagające w rozwoju kompetencji to jedna strona tych działań. Z drugiej mamy automatyzację i robotyzację procesu sprzedaży – chatboty i inne systemy sprawiające, że człowiek przestaje być potrzebny w części zadań.
Coraz częściej menedżerowie, chcąc znaleźć przyczyny określonych problemów, zaglądają do komputerów, systemów, raportów czy danych. Coraz rzadziej sięgają po ludzi – swoich handlowców, którzy są blisko klienta i mogą ocenić sytuację znacznie lepiej niż jakikolwiek system. Z jednego powodu – oni znają człowieka, nie zmienne i dane.
Maszyna do prowadzenia rekrutacji?
Jednym z przykładów sztucznej inteligencji w szeroko pojętym zarządzaniu, z którym ostatnio się zetknąłem, jest maszyna do prowadzenia rekrutacji. Działa ona następująco: najpierw kandydat wchodzi do niej i jest skanowany, by ocenić stan jego zdrowia. Urządzenie dokonuje wstępnego przeglądu najważniejszych funkcji życiowych. Następnie człowiek wypełnia kilka testów psychologicznych, badających różne umiejętności i predyspozycje potrzebne na danym stanowisku. Na koniec specjalnie przygotowany algorytm głosowy zadaje pytania. Jest on tak przygotowany, żeby bardzo szybko dostosowywać się do sposobu wypowiedzi kandydata. Celem tego zabiegu jest zapewnienie człowiekowi jak najprzyjemniejszych wrażeń z przebiegu takiego procesu. Po zakończeniu rekrutacji raport dotyczący kandydata wraz z rekomendacją maszyny trafia do pracodawcy.
Z jednej strony można powiedzieć, że to świetny sposób, by odciążyć menedżerów i sprawić, że będą oni mogli skupić się na kluczowych obowiązkach. Z drugiej takie automaty mogą doprowadzić do tego, że z czasem szefowie przestaną znać swoich pracowników, a prawdziwe relacje między przełożonym a podwładnym przestaną istnieć lub zostaną zastąpione systemem opartym wyłącznie na poleceniach służbowych i rozliczaniu z ich realizacji. Już dzisiaj bardzo wiele spraw załatwia się za pośrednictwem zastępczych form komunikacji (telefon, e-mail lub inne wewnętrzne rozwiązania, za pomocą których zleca się pracownikowi zadanie bez konieczności rozmawiania z nim na ten temat). Można dyskutować, w jakim stopniu dobre lub złe są te rozwiązania, ale faktem jest, że pojawia się ich coraz więcej.
Wykorzystałeś swój limit bezpłatnych treści
Pozostałe 65% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników portalu. Zaloguj się, wybierz plan abonamentowy albo kup dostęp do artykułu/dokumentu.