W kryzysie wynikającym z pandemii ważne jest wsłuchanie się w potrzeby drugiego człowieka

Na początek zapytam: co jest Pani zdaniem najtrudniejsze w sprzedaży?

Brak sprzedaży na zabudżetowanym poziomie. Trzeba mieć pomysł, jak to nadrobić i zrozumieć, że proces sprzedaży nigdy się nie kończy.

Co uważa Pani za swoje największe osiągnięcie zawodowe?

Dwukrotne wyprowadzenie firmy Deni Cler z kryzysu, po raz pierwszy w latach 2009-2010, a po raz drugi w zeszłym roku, po pandemii 2020-2021. W obydwu wypadkach pracowałam bardzo blisko z zespołem. Bez udziału moich ludzi byłoby to niemożliwe.

Z modą jest Pani związana od wielu lat – jak scharakteryzowałaby Pani tę branżę? Na czym polega jej specyfika na tle innych branż?

Branża modowa ma swoją specyfikę. Po pierwsze, trzeba rozumieć światowe trendy konsumenckie, stale obserwować, co robi konkurencja. W tym samym czasie należy być kreatywnym i innowacyjnym, by móc co sezon tworzyć nowe, piękne kolekcje. W każdym roku Deni Cler wprowadza na rynek dwie duże kolekcje wiosna/lato i jesień/zima, które składają się z 350-400 różnych modeli każda. Tworzymy co sezon nowe produkty i ta zmienność jest specyfiką branży modowej.

Czy Pani zdaniem pandemia przyniosła jakieś pozytywne skutki dla biznesu i sprzedaży?

Niestety nie. Przyniosła spadki w sprzedaży, kłopoty z zatowarowaniem, wiele firm straciło płynność finansową. W modzie widoczny jest bardzo duży odwrót od mody formalnej, co jest naturalną konsekwencją ograniczeń – mniej wyjść, brak spotkań. Ważnym czynnikiem decydującym o wyborze tego, co zakładamy, stała się wygoda. Jest publiczne przyzwolenie, by wygodne ubranie zastąpiło formalny strój. Mieszamy style, mieszamy tkaniny z dzianinami, nosimy wygodne, płaskie buty. Trendy leisure i athleisure, czyli łączenie odzieży sportowej z rzeczami wygodnymi, mają wpływ na polską i światową modę. Styl casual rośnie w siłę. Kto raz zrezygnował z formalnego ubioru, nie odda swojego prawa do wygody.